Fourteen : You can't forget about the past .

    Słońce już dawno zniknęło za horyzontem. Ulice były puste, a porywisty wiatr wykręcał konary drzew. Cisza, która ją otaczała mroziła krew w jej żyłach, a migające latarnie dodawały temu krajobrazowi jeszcze mroczniejszego charakteru.
    Szła przed siebie, nie bardzo wiedząc gdzie dokładnie. Straciła panowanie nad swoimi nogami i rękami, jakby coś opanowało jej ciało i sterowało nią. Nagle obraz przed jej oczami zamazał się, a usta otworzyły się w niemym krzyku. Znalazła się w miejscu przed którym uciekała- stała przed swoim domem.
    Mimo kilku niewielkich zmian, nie mogłaby nie poznać tego miejsca. Biała farba domu lekko poszarzała, a mahoniowe drzwi były obdrapane. Również jedna z szyb na parterze była wibita, przez co jasnozielone firanki powiewały na wietrze.
Chciała uciec. Starała się poruszyć nogami, ale były jak wrośnięte w ziemię. Zacisnęła oczy powtarzając w myślach tylko jedno zdanie:,, Obudź się, obudź się''. Jednak kiedy ponowienie otworzyła oczy nadal znajdowała się naprzeciwko wrót do piekła. Po kilku chwilach drzwi uchyliły się. Na początku widziała jedynie ciemność, ale sekundę później w drzwiach pojawił się niewyraźny kształt.
-Witaj w domu, skarbie.- usłyszała przepity bełkot, który dał jej do zrozumienia, kto stoi w czerni.
Później był tylko huk strzału.

    Ashley gwałtownie podniosła się z łóżka oddychając ciężko. Ciepłe powietrze owinęło jej nagie ciało uspakajając ją odrobinę. Nadal była u Justina, który swoją drogą spał rozwalony na łóżku z delikatnie uchylonymi ustami, a to wszystko co przed chwilą widziała to tylko był koszmar. Chora przeszłość, która nie dawała o sobie zapomnieć.
    Wzięła głęboki oddech, a następnie skierowała wzrok na szatyna. Jej usta od razu wygięły się w szerokim uśmiechu, a strach, który odczuwała kilka minut temu był teraz niemiłym wspomnieniem. Szarpnęła lekko prześcieradło starając się nie obudzić chłopaka leżącego obok i owinęła się białym materiałem. Najciszej jak tylko potrafiła otworzyła drzwi sypialni i skierowała się do kuchni. Z szafki nad zlewem wyciągnęła szklankę, a później napełniła ją gazowaną wodą. Pociągnęła długi łyk, aby zwilżyć zaschnięte gardło.
-Dlaczego nie śpisz?- usłyszała za sobą zachrypnięty głos, na którego dźwięk wzdrygła się z przestrachem upuszczając naczynie.
-Cholera, przestraszyłeś mnie.- powiedziała z wyrzutem trzymając dłoń na sercu. Szatyn zaśmiał się cicho, po czym podszedł do niej i mocno objął w pasie.
-Wracaj do łóżka.- mruknął uwodzicielsko w jej włosy. Poczuła przyjemny dreszcz, który przeszedł wzdłuż jej pleców.
-Najpierw trzeba to posprzątać.- oznajmiła odsuwając się lekko od chłopaka i pokazała na rozbite szkło.
-To może poczekać.- szepnął i zacisnął dłonie na jej pośladkach unosząc ją do góry. Blondynka z uroczym uśmiechem na ustach objęła chłopaka nogami w pasie i przyciągnęła jego twarz do siebie.
Zapomnieli o całym świecie na kolejne kilka godzin.



***


    Mężczyzna wparował do dworcowej knajpki od razu zwracając uwagę wszystkich tam przebywających. Trzeba była przyznać, że wyglądał zupełnie inaczej niż zmęczeni podróżą turyści. On wyglądał kilka razy gorzej. Jego oczy były przekrwione, włosy przetłuszczone,  policzki zapadnięte, a twarz pokrywał kilku dniowy zarost. Do tego wszystkiego jego obszarpane i poplamione ubrania było czuć alkoholem w promieniu kilometra.
    Ruszył w stronę lady ignorując przerażone i zniesmaczone jednocześnie spojrzenia klientów. Usiadł na jednym ze stołów barowych i wyczekiwał na pojawienie się kogoś z obsługi. Jednak kiedy po kilku sekundach nadal nikt się nie pojawiał chrząknął głośno zwracając uwagę zmywającego naczynia bruneta.
-Mogę w czymś pomóc?- zapytał Tayler marszcząc nos, w który uderzył odór moczu i najróżniejszych trunków.
-W sumie to możesz.- zacharczał mężczyzna jakby nie do końca wytrzeźwiał po wczorajszym wieczorze.- Nazywam się Daniel Manson i szukam tu swojej córki.- wyciągnął pogniecione zdjęcie i rzucił je na ladę przed brunetem.
Zielonooki spojrzał na zdjęcie, a jego serce na chwilę się zatrzymało. Blond włosy, duże niebieskie oczy... to była Ashley. Teraz wszystko mógł se poskładać w całość. Jej nagłe pojawienie się w Tucson, strach, nie chęć do opowiadania o jej przeszłość. Ona uciekła od swojego ojca, a patrząc na faceta stojącego przed nim wcale się nie dziwił.
-Nie widziałem jej tu.- skłamał. Oczywiście chciał się w jakiś sposób zemścić na blondynce, ale powiedzenie jej ojcu gdzie przebywa byłoby zbyt okrutne. Nie chciał nawet myśleć co ona miała w domu z tym pijaczyną.
Manson tylko warknął cicho i bez słowa udał się do wyjścia. W myślach przysięgał sobie, że jeśli tylko uda mu się ją znaleźć zafunduje jej szybkie spotkanie z jej matką.


***


    -Nie uważasz, że powinniśmy już wstać? Dochodzi trzynasta.- powiedziała dziewczyna z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Nie.- zaśmiał się chłopak i przyciągnął ją bardziej do siebie.
Blondynka jeszcze nigdy nie czuła się tak bezpiecznie. Leżeli pod cienkim prześcieradłem przytuleni do siebie.Odchyliła lekko głowę do tyłu i musnęła usta szatyna, który niemalże od razu pogłębił pocałunek.
Tą romantyczną chwilę przerwał im dzwonek do drzwi. Oderwali się od siebie oboje marszcząc z zaskoczeniem brwi.
-Spodziewasz się kogoś?- zapytała przygryzając swoją dolną wargę.
-Nie.- odpowiedział cicho chłopak, po czym przeniósł wzrok z drzwi na nią.- I mówiłem ci coś o przygryzaniu wargi.- parsknął i palcami prawej dłoni i uwolnił jej wargę spod jej zębów.- Pójdę otworzyć.- oznajmił kiedy dzwonek rozbrzmiał kolejny raz i wstał z łóżka, po czym założył na siebie bokserki oraz szare dresowe spodnie i ruszył do wyjścia z sypialni.
-Poczekaj, pójdę z tobą.- krzyknęła za nim, ale ona już zniknął z korytarza.
Wyplątując swoje ciało z pościeli założyła na siebie tylko dolną bieliznę i koszulkę Justina, a następnie ruszyła za nim w stronę drzwi. Już od korytarza było słychać podniesione głosy, które zdezorientowały ją. Szybszym krokiem ruszyła do swojego chłopaka, którego oświetlało jasne słońce wpadające przez frontowe drzwi. Jego szczęka była zaciśnięta, a mięśnie napięte. Niemal od razu wyczuła złość jaka emanowała od jego ciała.
-Justin, co się sta...- przerwała, kiedy jej oczy skierowały się w stronę gościa. Przybrała pozycję ochronną widząc przed sobą Taylera.- Co ty tu robisz?-warknęła kładąc dłoń na ramieniu szatyna.
-Musimy porozmawiać.- powiedział brunet ze zdenerwowaniem.- Stało się coś i muszę z wami o tym pogadać.
-Myślę, że ona nie chce...- zaczął Justin, kiedy Ashley mu przerwała.
-Wejdź.- oznajmiła cicho ignorując zirytowane i zszokowane spojrzenie ciemnookiego.- Chcesz coś do picia?- zapytała kiedy kierowali się w stronę salonu.
-Wodę, jakbyś mogła.
Dziewczyna skinęła głową  i poszła do kuchni omijając szkło, które nadal nie było posprzątane, a następnie nalała wody do czystej szklanki i wróciła do salonu. Podała brunetowi napełnione cieczą naczynie i kiedy miała ruszyć w stronę wolnego fotela poczuła ciepłe dłonie na swoich biodrach, które pociągnęły ją do tyłu. Z niemym okrzykiem zaskoczenia wylądowała na kolanach Biebera.
-Więc co się stało?- zapytał szatyn warcząc, a jego oczy sztyletowały ciało siedzącego na przeciwko nich chłopaka.
-Przestań.- Ashley syknęła do Biebera delikatnie trącając go łokciem w żebra.- Więc co się stało?
-Przed chwilą o to samo zapytałem.- powiedział z oburzeniem chłopak.
-Wiem, ale u ciebie zabrzmiało to bardziej jakbyś miał ochotę go zabić.- oznajmiła, na co odpowiedział jej wywróceniem oczu.
-Mogę już?- westchnął ciężko brunet słysząc tą bezsensowną kłótnie.- A więc, masz szczęście, że nie pojawiasz się ostatnio w pracy.- na dźwięk tych słów niebieskooka zmarszczyła brwi.- Jakąś godzinę temu pojawił się tam facet. Przedstawił się jako twój ojciec i szukał cię
Ashley nic więcej nie słyszała. Nie mogła uwierzyć, że koszmar wrócił.



Od autorki: A więc mamy czternastkę. Cieszycie się? Ja bardzo ponieważ w końcu udało mi się ją napisać i nie brzmi tak bezsensownie jak na początku. Cieszę się również z tego powodu, że mój blog przekroczył już 10 tysięcy wyświetleń. Jednak miło by mi było jeśli pod rozdziałem napisalibyście co myślicie o moich wypocinach, bo mimo tak wielu (jak dla mnie) wyświetleń jest naprawdę mało komentarzy, a naprawdę chciałabym wiedzieć co myślicie o tym opowiadaniu i czy naprawdę jest sens pisać je dalej.
Przepraszam za wszystkie błędy i do następnego.



8 comments:

  1. Czytam i naprawdę jestem zachwycona <3

    ReplyDelete
  2. Świetny rozdział czytamy :3

    ReplyDelete
  3. O matko , zakochałam się w tym opowiadaniu!
    Własnie czegoś takiego szukałam .
    Czytałam komentarze i natrafiłam na jakiejś dziewczyny i zgadzam się z nią w pełni , gdzie są te komentarze i liczba wyswietlen ? ten blog jest wpsaniały <3
    czekam na nastepny rozdział :D

    ReplyDelete
  4. Twój styl pisania powala na kolana. Jesteś bardzo w tym bardzo dobra, wspaniały rozdział. :)

    ReplyDelete
  5. Piszesz ekstra. Nie mogę się doczekać następnego.

    ReplyDelete