Thirteen : Explanation.

    Po wygranym wyścigu nie miał siły na nic. Jego chęć zabawy i oderwania się od rzeczywistości odeszła kiedy zobaczył pocałunek Ashley i Taylera. Stojąc przed nimi czuł niewyobrażalną wściekłość, która mieszała się z rozczarowaniem. Teraz była już tylko pustka.
    Swoją skórzaną kurtkę rzucił na sofę, a następnie podszedł do barku i wyciągnął z niego pełną butelkę Danielsa. Nie zadając sobie trudu pójścia po szklankę pociągnął długi łyk trunku prosto z butelki i opadł na kanapę wolną dłonią przeczesując swoje włosy. Nie potrafił określić co się z nim działo, ale jeśli to była miłość, to to uczucie jest do dupy.
    Potrząsnął głową, po czym podniósł się odrobinę aby sięgnąć leżacą na stole teczkę. Chcąc przerwać swoje myśli otworzył ją i zaczął dokładnie przeglądać życiorysy. Jakiś siedemnastoletni chłopak z Nevady,który był winny Dallasowi ponad piętnaście tysięcy. Dwudziestoletni student, który ukradł kokainę o wartości dwudziestu czterech tysięcy. Ci wszyscy ludzie niemalże pisali się na śmierć. Byli naiwni myśląc, że uda im się uciec.
Kiedy tak przerzucał kartki pokryte czarnym atramentem po pomieszczeniu rozległo się głośne pukanie. Szatyn schował wszystkie papiery do teczki, wstał i ruszył w stronę wejściowych drzwi zza których nie przestawał dochodzić hałas.
-Przecież idę.- krzyknął zirytowany, a pukanie natychmiast ustało.
Chłopak otworzył na oścież drzwi i już miał rzucić jakąś niegrzeczną anegdotę, kiedy przed drzwiami zauważył Ashley. Oczy miała podpuchnięte od płaczu, a policzki czerwone. Długie, blond włosy były w kompletnym nieładzie. Torba z jej rzeczami leżała u jej stóp, a jej ciało trzęsło się tak jakby na dworze było najwyżej pięć stopni. Nie potrafił wykrztusić z siebie słowa. Stał tak na werandzie wpatrując się w dziewczynę, która ledwo oddychała przez płacz.
-Justin, pomóż mi...- załkała, a on nie wiedział co ze sobą zrobić. Wiedział, że dziewczyna w końcu zrozumiała dlaczego miała się trzymać z daleka od Taylera, ale to nie zmieniało faktu, że był wściekły.
-Dlaczgo miałbym ci pomagać?- warknął sprawiając, że w oczach Manson pojawił się strach.- Kiedy ostatnio sprawdzałem to zupełnie nie przejmowałaś się moimi ostrzeżeniami, a d tego jeszcze chciałaś mi powiedzieć, że to ja jestem tym złym.
-Przepraszam, ja... ja, naprawdę, nie chciałam...- mówiła przez płacz.- Ja, po prostu...- przerwało jej głośne westchnięcie chłopaka.
-Wejdź.- powiedział władczym tonem otwierając szerzej drzwi.
Dziewczyna wzięła torbę i szybkim krokiem ruszyła w stronę szatyna.
Teraz w końcu musiała wyznać prawdę.
Nie oglądając się za siebie weszła do salonu gdzie w oczy rzuciła jej się otwarta butelka whiskey. Bez słowa usiadła na kanapie i unikała palącego wzroku szatyna, który usiadł na przeciwko niej.
-Chcesz coś do picia, jedzenia?- zapytał, na co dziewczyna energicznie pokręciła głową. Jej żołądek był zbyt ściśnięty by cokolwiek przełknąć.
-Przyszłam porozmawiać.- oznajmiła cicho podnosząc powoli wzrok na Justina.
-Więc mów.- w jego oczach czaiła się obojętność, która tak cholernie raniła Manson. Jednak wiedziała, że zasłużyła sobie na to.
-Pamiętasz, zawsze kłóciliśmy się o to, że nie chciałam ci nic o sobie powiedzieć. Pytałeś mnie o moją przeszłość, a ja byłam nią zbyt... zawstydzona, by ci ją opowiedzieć.- przyjrzała się chłopakowi, w jego czekoladowych tęczówkach coś drgnęło. Jednak zniknęło tak samo szybko jak się pojawiło nie pozwalając jej zidentyfikować co czai się w sercu chłopaka.- Moje wczesne dzieciństwo było chyba najpiękniejszym okresem w moim życiu. Żadnych problemów, trosk... byłam jak każde inne dziecko. Byłam szczęśliwa. Ale chyba każdy z nas zna powiedzenie co dobre szybko się kończy. I w moim przypadku niestety okazało się prawdziwe.- przerwała na chwilę czując jak łzy ponownie zbierają się w kącikach jej oczu.- W dniu moich dziewiątych urodzin moja matka miała wypadek samochodowy, zginęła na miejscu.
-Przykro mi...
-Nie, w porządku. Szczerze, już przywykłam do tego, że jej nie ma.
-Nie pierdol. Do czegoś takiego nie da się przywyknąć.- syknął, a smutek, który rozlał się po jego sercu przypomniał mu obraz jego rodziców, leżących trumnie.
-Cóż, nie miałam zbyt wiele czasu żeby o tym wszystkim myśleć. Zapytałeś mnie kiedyś skąd mam te wszystkie siniaki.- powiedziała spokojnie uchylając rąbek bluzki. Większość siniaków była wyblakła jednak rozcięcia na żebrach i ramionach były intensywnie czerwone.- Otóż mój ojciec kompletnie sfiksował po śmierci mamy. Zaczął pić, dość sporo. Przez długi okres czasu ani razu nie widziałam go trzeźwego. Myślę, że to był jego sposób by zapomnieć, jednak... to na mnie jego problemy odbijały się najbardziej. Stał się agresywny, wkurzał się o najmniejszą pierdołę. W pewnym momencie kiedy widziałam jego pięść lecącą w moją stronę nie czułam już strachu, ale byłam zmęczona. Nie potrafiłam już tak dalej żyć, więc uciekłam. I tak właśnie znalazłam się w Tucson.
Przez długi czas żadne z nich się nie odzywało. Ashley musiała pokonać przeszłość, a Justin starał się przetrawić te wszystkie informacje. Nigdy by się nie spodziewał, że ta niewinna blondynka może mieć taką przeszłość.
Wstał ze swojego fotela i usiadł na kanapie obok dziewczyny, która uparcie wpatrywała się w swoje dłonie. Westchnął cicho, po czym mocno objął ją ramionami pozwalając dać ujście emocjom ukrytych w Manson.
-Obiecaj mi, że już nic nie będziesz przede mną ukrywać. Okej?- zapytał patrząc w zaszklone niebieskie oczy i kiedy tylko dziewczyna pokiwała twierdząco głową pochylił się i musnął ustami jej policzek.
-Mam jeszcze jedną sprawę do wyjaśnienia.- zaczęła, a napotykając zdezorientowany wzrok chłopaka dodała.- Chodzi mi o dzisiejszy wieczór. Chcę żebyś wiedział, że nic nie łączyło mnie z Taylerem. Oprócz przyjaźni, która i tak już teraz nie istnieje. Po prostu chciałam ci powiedzieć, że wszystko co on powiedział nie jest prawdą i... zależy mi na tobie. Naprawdę.


***



    Głuchy odgłos pięści uderzającej w worek treningowy przerywała ciszę panującą w pokoju. Kropelki potu spływały z czoła szatyna, a jego mięśnie były napięte. Ćwiczył bez przerwy od ponad godziny, co owocowało szybkim biciem serca oraz trudem w złapaniu tchu. Dla niego trening był czymś co pozwalało mu uwolnić się od niepotrzebnych emocji i całego stresu.
    Ostatni raz uderzył w worek, a następnie ściągnął rękawice i przetarł dłonią spoconą twarz. Wziął stojącą na ziemi butelkę niegazowanej wody i pociągnął długi łyk. Oddychając ciężko przymknął oczy i oparł dłonie na kolanach. Po chwili usłyszał skrzypnięcie drzwi, przez co od razu się wyprostował i spojrzał na uśmiechającą się szeroko blondynkę.
-Jesteś głodny?- zapytała opierając się o framugę i skrzyżowała ręce na piersi.
-Jasne.- mruknął cicho i podszedł do Ashley. Objął ją mocno i oparł swoje czoło o jej.
-To chodź, zrobiłam spaghetti.- oznajmiła odrywając się od chłopaka jednak tak samo szybko jak wyrwała się z jego ramion tak samo szybko ponownie się w nich znalazła.
-Nie koniecznie o taki posiłek mi chodziło.- uśmiechnął się do niej uwodzicielsko mierząc ją wzrokiem od góry do dołu.
Ashley przełknęła głośno ślinę. Ciężko jej było się na niego nie rzucić kiedy siedziała obok niego i zwyczajnie rozmawiali, a co dopiero kiedy stał przed nią bez koszulki mówiąc do niej władczym i jednocześnie zmysłowym tonem. Przez tego chłopaka czuła się jak jakaś niewyżyta nastolatka.
Justin nie czekając na odpowiedź blondynki wpił się w jej usta, powoli wsuwając swoje dłonie pod jej koszulkę. Przejechał językiem po jej dolnej wardze prosząc o dostęp, który od razu dostał. Zjechał dłońmi na jej pośladki i ścisnął je podnosząc dziewczynę, która oplotła go nogami w pasie. Powoli ruszyli do drzwi sypialni, po czym szatyn rzucił dziewczynę na sam środek idealnie posłanego łóżka. Naparł na nią całym ciałem, wgniatając ją w miękki materac.




Od autorki: A więc mamy rozdział trzynasty. Nie wyszedł taki jak się spodziewałam, ale patrząc na ilość mojego wolnego czasu to aż sama sobie się dziwię jak udało mi się napisać taki 'długi' rozdział.
Mam dla was dwie wiadomości, tradycyjnie dobrą i złą. Sami ocenicie, która jest jaka. Więc, pierwsza sprawa to to, że niedługo kończę tą historię. Przewiduję jeszcze około siedmiu rozdziałów i epilog. Natomiast ta druga wiadomość jest taka, że po zakończeniu tego bloga startuję z nowym opowiadaniem.
Następny rozdział pewnie będzie za około dwa tygodnie, chyba że się spręże i wyrobię wcześniej.
Przepraszam za wszystkie błędy i do następnego :)

5 comments:

  1. Jesteś najlepsza :*

    ReplyDelete
  2. Zastanawiam się gdzie są komentarze na które zasługujesz? Gdzie są wyświetlenia, które powinien mieć ten blog (chociaż akurat może jest ich dużo ale o tym nie wiem, bo nie wspominasz o nich)? W zeszłym tygodniu strasznie się nudziłam i przeglądałam różne blogi - trafiłam na twój, weszłam i nie wyszłam dopóki nie przeczytałam wszystkich rozdziałów. Dwa dni temu przeczytałam trzynastkę, na którą nie ukrywam - czekałam. Masz talent, styl i operujesz świetnym językiem. Strasznie mnie to wszystko wciągnęło chociaż tematyka ze """złym""" Justinem i skrzywdzoną przez los dziewczyną ostatnio zaczęła mi wychodzić bokiem. A jednak tu jest coś co mnie ujęło, może to sposób w jaki budujesz zdania? Nie wiem. Trochę szkoda, że niedługo kończysz tę historię, bo mogłabyś ją bardziej rozwinąć. Chociaż z drugiej strony może nowa historia będzie dużo lepsza i jeszcze bardziej wciągająca? Zobaczymy. Czekam na czternastkę!
    @awwkjut
    [our-restless-souls.blogspot.com]

    PS Dodałam Cię do polecanych i w następnym rozdziale na pewno polecę Twój blog, więc szykuj się na jakichś nowych czytelników - a na pewno się pojawią!

    ReplyDelete
  3. cudowny rozdział <3

    ReplyDelete
  4. Fajnie by było jakbyś dojechała do 30, ale twój wybór. Ważne, że zakończysz. Super piszesz.

    ReplyDelete