Wiele jej snów można było nazwać koszmarami, ale nie wszystkie wywoływały u niej takie reakcje. Zazwyczaj budziła się dysząc ciężko z szeroko otwartymi oczami.
-Jak się czujesz?- usłyszała zachrypnięty głos, a jej spojrzenie skierowało się w stronę niewyraźnej sylwetki, która znajdowała się w ciemnym pokoju.
-Lepiej.- odpowiedziała cicho i z głośnym stuknięciem odstawiła porcelanowy kubek na szafkę nocną.
Od momentu kiedy szatyn pojawił się u niej w pracy i zabrał ją do domu opiekował się nią jakby była trzyletnim dzieckiem. Co jakiś czas przychodził do pokoju sprawdzając jej samopoczucie i dbał o to aby przy jej łóżku znajdowała się cały czas ciepła herbata i coś do jedzenia.
-Tak dobrze, że możesz wyjść z domu?- zapytał, a ona oczami wyobraźni widziała jego cwany uśmieszek.
-Zależy gdzie chcesz mnie wyciągnąć.- powiedziała wzruszając ramionami, ale ciekawość zabijała ją od środka.
-Och, to niespodzianka.- zaśmiał się i otworzył drzwi od pokoju wpuszczając do niego jasną strugę światła.- Za dwadzieścia minut na dole.- rzucił i zamknął za sobą drzwi.
Blondynka odrzuciła na bok brązowy koc i skierowała się do łazienki. Od trzech dni jedynymi ubraniami jakie miała przy sobie były szorty i szara bokserka ponieważ nadal nie znalazła swojej walizki. Nie wiedziała czy kiedykolwiek ją znajdzie.
Pierwsza rzecz do zrobienia po dostaniu wypłaty... zakupy!
Z szafy chłopak wyciągnęła czarną koszulę, po czym założyła ją na siebie. Długością sięgała jej do połowy ud więc przewiązała ją w pasie odkrywając dżinsowe spodenki. Palcami przeczesała włosy, a następnie wyszła z pokoju.
Justin siedział wygodnie na fotelu wyglądając jak grecki bóg. Jego włosy były zmierzwione, ubrany był w czarną koszulkę, ciemne spodnie i skórzaną kurtkę. W dłoni trzymał delikatnie tlącego się papierosa. Zaciągnął się nim głęboko po czym wypuścił smugę dymu. Ashley nie cierpiała palaczy, ale to jak on to robił sprawiało, że mogłaby go oglądać tak cały czas, bez przerwy. Chrząknęła nerwowo zwracając tym samym na siebie uwagę szatyna. Mierząc wzrokiem jej strój na jego ustach zagościł arogancki uśmiech. Podniósł się z fotela po czym podszedł do dziewczyny chwytając jej drobną dłoń.
-Wyglądasz uroczo.- mruknął do jej ucha, a po jej plecach przebiegły przyjemne dreszcze. Była zaskoczona, Justin nie był typem kochanego chłopaka, który komplementuje każdą dziewczynę. Nie, on jej przypominał raczej skurwiela, który traktuje dziewczyny jak zdobycze.
Przełknęła głośno ślinę na co szatyn odpowiedział triumfalnym uśmiechem. Otworzył drzwi przepuszczając ją pierwszą, po czym wsiedli do czarnego Mustanga. Przez całą drogę towarzyszyły im piosenki Guns N' Roses oraz krótkie rozmowy, które praktycznie nic nie wnosiły do ich znajomości. Ashley nadal nic nie wiedziała o szatynie i z wzajemnością.
-Gdzie jedziemy?- zapytała, kiedy jedynym widokiem za oknem były pustynie.
-Co to by była z niespodzianka gdybym ci powiedział?- parsknął patrząc obojętnie w przednią szybę samochodu.
-Nie lubię niespodzianek.- mruknęła cicho krzyżując ręce na piersi. Wiedziała, że zachowywała się jak kompletny dzieciak przy chłopaku, którego zna zaledwie kilka dni, ale nic nie mogła na to poradzić. Ciekawość to była według niej jej najgorsza cecha, chociaż musiała przyznać, że czasami się przydawała.
-To już nie mój problem, skarbie.- parsknął, a jak zawsze na jego ustach widniał ten irytujący i cholernie seksowny uśmieszek.
Ashley oparła głową o zagłówek wzdychając głośno, aby Justin ją usłyszał. Miała nadzieję, że jeśli ujrzy jej zniecierpliwienie podda się i powie im co jest celem ich podróży. Na próżno. Szatyn był uparty więc jedyną odpowiedzią na jej westchnięcie był chichot, który wydobył się z gardła chłopaka.
W końcu zatrzymali się na totalnym pustkowiu. No może nie do końca ponieważ roiło się tam od ludzi w ich wieku lub trochę starszych. Każdy z nich opierał się o jakiś sportowy samochód lub motor, albo pili z czerwonych, plastikowych kubków. Było wiele skąpo ubranych dziewczyn, które pijane śmiały się ze wszystkiego i starały się uwodzić chłopaków swoimi atutami. Z oczekiwanym rezultatem. Ashley przypatrywała się temu w lekkim oszołomieniu. To oczywiste, że w Wirginii również odbywały się nielegalne wyścigi, ale ona jako grzeczna dziewczynka nigdy tam nie chodziła.
-Ścigasz się?- wskazała na usypany tor, a szatyn tylko pokręcił głową ze śmiechem.
-Wyścigi były jakąś godzinę temu, teraz czas na after party.- zaśmiał się melodyjnie ciągnąc ją w stronę tłumu. Niedaleko toru było coś na kształt baru- drewniane stoliki, a na nim pełno butelek. Kierowca jednego z samochodów puścił głośno muzykę aby każdy miał się do czego bawić.
Ashley pokręciła głową. Zapowiadała się długa noc.
***
Nie była pijana, ale nie była również trzeźwa. W obecnej chwili tańczyła koło jakiegoś chłopaka trzymając szklany kieliszek w dłoni. Był już pusty, ale blondynka zaabsorbowana tańcem nie miała czasu by go napełnić. Zaśmiała się sama do siebie i nagle poczuła z tyłu silne ramiona oplatające jej talię.
-Ktoś tu chyba przesadził...- usłyszała zachrypnięty głos, który zawsze sprawiał, że miękły jej nogi. Nie odpowiedziała nic tylko przysunęła się bardziej do twardego torsu szatyna i razem z nim zaczęła poruszać w rytm piosenki. Teraz nie czuła przy chłopaku skrępowania czy wstydu. Alkohol zrobił swoje obdarzając ją przy tym pewnością siebie.Odwróciła się w stronę Justina owijając swoje ręce wokół jego szyi, a następnie wtuliła twarz w jego ramię. W takiej pozycji przetańczyli kolejne dwie piosenki dopóki szatyn nie odsunął się odrobinę i nie pociągnął jej za ramię w stronę jego samochodu. Nagle głos syren dotarł do uszu wszystkich, a migające niebiesko- czerwone światła pojawiły się w zasięgu ich wzroku.- Cholera.- warknął chłopak i wepchnął dziewczynę do samochodu. Odpalił silnik i ruszył z piskiem opon.
-Co się dzieje?!- krzyknęła spanikowana Ashley przeczesując palcami swoje włosy.
-Mam prośbę. Odwróć się i patrz jak daleko od nas są gliny.- syknął przyśpieszając. Miał już dość kłopotów z policją, kolejna sprawa na pewno nie poprawi jego reputacji.
-Nie są zbyt daleko, raczej są bardzo blisko.- powiedziała akcentując najważniejsze słowa jej wypowiedzi.
Chłopak zaklął pod nosem i ponownie nacisnął pedał gazu, a następnie skręcił w wąską uliczkę. Ashley cały czas relacjonowała w jakiej odległości znajduje się radiowóz. W końcu po kilku próbach udało mu się go zgubić. Zatrzymał się gwałtownie na środku pustyni i oparł głowę o kierownicę. Jego oddech był przyśpieszony, a adrenalina od razu wyparła wcześniej wypity alkohol. Po chwili podniósł wzrok przyglądając się ciężko oddychającej dziewczynie.
-Wszystko w porządku?- zapytał skupiając na niej całą swoją uwagę.
-Bywało gorzej.
-Chodź tu.- poklepał dłonią swoje kolana, a kąciki jego ust podniosły się nieznacznie.
Na twarzy Ashley pojawił się ogromny rumieniec, którego dzięki ciemności chłopak nie mógł zobaczyć.- No dalej.- pośpieszył ją. Pociągnął ją delikatnie za ramię, a następnie przeniósł na swoje kolana obejmując ją mocno w pasie.
Między nimi panowała cisza. On był podekscytowany, ona skrępowana. Kiedy jej dłonie dotknęły jego miękkich włosów zamruczał cicho przymykając oczy. Jedyne o czym mógł w tej chwili myśleć to o tym jak bardzo chciał mieć ją w swoim łóżku, obok siebie, a najlepiej pod nim krzyczącą jego imię. Przysunął swoją twarz do jej szyi. Zostawiał wzdłuż niej mokre pocałunki, a następnie zaczął ją ssać pozostawiając po sobie siny ślad. Ashley gdy tylko poczuła jego język na swojej skórze zagryzła wargę czując gwałtowny napływ gorąca. Serce łomotało jej w piersi, a z jej gardła wydobył się cichy jęk wywołujący uśmiech na twarzy szatyna.
-Nie rób tego.- mruknął w jej szyję przesuwając palcem po jej zagryzionej wardze.- Chcę cię pocałować.- wyszeptał przesuwając wargi wzdłuż jej szyi aż do szczęki. Blondynka gwałtownie wciągnęła powietrze kiedy jego usta zawisły nad jej, a po chwili poczuła miękkie wargi na swoich. Muskał jej usta, a jej płuca nabierały coraz mniej powietrza. Następnie przygryzł jej dolną wagę i przejechał po niej swoim językiem prosząc o dostęp. Ashley jęknęła w jego usta, a chłopak od razu skorzystał z okazji. Dziewczyna była pod wrażeniem jego ust, jego pocałunków.
Dla niej, w tym momencie, świat się mógł skończyć.
Od autorki: W końcu spięłam się i jest. Może nie najlepszy, ale zawsze mogło wyjść gorzej. Następny nie wiem dokładnie kiedy ponieważ praktycznie codziennie nie ma mnie w domu. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Przepraszam za błędy i do następnego :*
KURDE TO JEST TAKIE SŁODKIE. CIESZĘ SIĘ, ŻE MIMO MAŁEJ ILOŚCI KOMENTARZY DALEJ PISZESZ <33 TO OPOWIADANIE JEST ZAJEBISTE :D CZEKAM NN ♥ KOCHAM CIEE!! :***
ReplyDeleteCudowny :*
ReplyDeletePs. zgadzam się z osobą powyżej :))
Polecam http://trust-issues-fanfiction.blogspot.com/ :D Co do rozdziału to fajny xddddd
ReplyDeleteBlog jest świetny; * Mało osób go czyta, i powinno tego żałować. Czekam na NN ♥
ReplyDeleteI jak chcesz u mnie 5 rozdział na doyoulovemejustin.blogspot.com
Daj nextttt szybko :****
ReplyDeleteBlog zarąbisty. Zrobię Ci reklamę, żeby więcej ludzi zaczęło go czytać bo naprawdę warto:P Czekam na nowy xddd
ReplyDeleteUGH.................. DAWAJ NOWY NO!!!!!!!!! NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ DALSZEGO LOSU TEJ LASECZKI ;PPPPPP
ReplyDeleteJak mogłaś skończyć w takim momencie?
ReplyDeleteBoski rozdział
Czekam na kolejny :)
Zapraszam na 5 rozdział http://i-will-give-you-everything.blogspot.com
DeleteKiedy nowy ?
ReplyDeleteasdfghjk <3
ReplyDelete